"Marzenie Noela" (Wydawnictwo Zakamarki)

Rok temu zabrakło "adwentówki" z Zakamarków. Wydawnictwo, które nauczyło nas czytać te książki zrobiło sobie roczną przerwę. Szczerze mówiąc bałam się, że w tym roku też nie będą mieli dla nas nowej adwentowo - świątecznej lektury. Na szczęście mają! I wszyscy możemy się razem z nią wczuwać w świąteczny klimat i odliczać dni, które pozostały do Bożego Narodzenia.

Marzenie Noela to dziesiąta, można powiedzieć, że jubileuszowa, "adwentówka" z Zakamarków. Adresowana do dzieci od trzeciego roku życia, więc ci, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z tego typu książkami, mogą śmiało zacząć od niej. Głównym bohaterem książki jest mały skrzat Noel. Moment, w którym go poznajemy nie jest dla niego najszczęśliwszym czasem w życiu. Razem z mamą i braćmi niedawno przeprowadził się do Skrzatoborgu i w nowym miejscu (delikatnie mówiąc) nie czuje się dobrze. Nie znalazł jeszcze nowych kolegów, a starzy (choć obiecali) nie piszą do niego listów. Jego bracia są bliźniakami, więc wolą spędzać czas tylko za sobą. Z każdym dniem, Noel czuje się coraz bardziej opuszczony i nieszczęśliwy. Nie widzi dla siebie miejsca w Skrzatoborgu. Aż do dnia, w którym dowiaduje się, że niedługo odbędzie się Wielki Turniej Skrzatów. Organizuje go Święty Mikołaj, który szuka nowego skrzata do swojej ekipy. Na początku wystarczy się zgłosić i mieć szczęście w losowaniu. Niestety, i tu Noel ma pecha. Wylosowane zostaje osiem innych skrzatów. Dla niego miejsca zabrakło. Zakwalifikowali się za to jego bracia. Noel ma kolejny powód do smutku. Tak bardzo o tym marzył. Ta wielkie nadzieje z tym wiązał. Kolejnego dnia idzie w miejsce, w którym Święty Mikołaj spotyka się z uczestnikami turnieju. W zasadzie sam nie wie po co. A jednak los dobrze mu podpowiedział. Noel dostaje swoją szansę i postanawia z niej skorzystać...




24 dni, 24 rozdziały, 24 wieczory (albo dni) z jedną książką. Z opowieścią o przygotowaniach do Bożego Narodzenia, o marzeniach i poszukiwaniu przyjaźni. O uczciwości i gotowości do niesienia pomocy innym. O tym, że nie wolno oceniać po pozorach i o tym, że każdy powinien dostać swoją szansę. O samotności, której nikt nie powinien doświadczać. O obietnicach bez pokrycia, których nie powinno się składać. O rodzinie, która zawsze powinna być dla siebie wsparciem. O tym wszystkim, co ważne i o czym czasem zdarza nam się zapomnieć. Nadchodzące dni będą sprzyjały temu, żeby sobie o tym wszystkim przypomnieć. Jej lektura będzie bardzo dobrym punktem wyjścia do rozmów z dziećmi o ich relacjach z drugim człowiekiem. Myślę, że każdy, kto po tę książkę sięgnie wiele z tej lektury wyniesie. To naprawdę piękna i wartościowa historia. Dobrze, że się ukazała i, że w tym roku możemy spędzić z nią przedświąteczne dni wieczory! Mam nadzieję, że dołączycie do nas. Na te książki chyba nikt nie jest za stary!




 

Marzenie Noela

Johanna Thydell &  Lisa Moroni

tłumaczenie Agnieszka Stróżyk

ZAKAMARKI 2024

wiek 3+


 https://www.zakamarki.pl/

"Kocia Szajka i czarne złoto" (Wydawnictwo AGORA dla dzieci)

Już za kilka tygodni oczy całej Polski będą skierowane na Śląsk. Barbórka, czyli święto górników wzbudza zainteresowanie wszystkich. Odświętne górnicze stroje, górnicza orkiestra - to musi robić wrażenie. Górnicza tradycja jest absolutnie wyjątkowa, więc warto, choć raz, przyjrzeć jej się bliżej i na przykład wybrać się na wycieczkę do kopalni Książka, którą Wam dziś pokażę może być do tego punktem wyjścia do zaplanowania takiej wyprawy!

Na Górny Śląsk rusza Kocia Szajka. Czworonożni detektywi z Cieszyna, których zna i podziwia już chyba cała Polska. Tym razem zagadka do rozwiązania czeka na nich w Zabrzu, w dostępnej dla zwiedzających kopalni Guido. Właśnie tam pracuje Alojzy Uszok, wujek zaprzyjaźnionej z Kocią Szajką policjantki Walerki. Sztygar Alojzy wie wszystko o górnictwie, dlatego zajmuje się oprowadzaniem wycieczek. Bezpieczna praca, prawda? Okazuje się, że jednak nie, bo pewnego dnia sztygar znika. Co się stało? Tego nikt nie wie. Najgorsze jest to, że zniknął pod ziemią. Nikt nie wie, co się stało. Wszyscy bardzo się martwią. Walerkę o pomoc w odnalezieniu Alojzego prosi jego żona. A Walerka zwraca się o pomoc do najlepszych detektywów w województwie (a może i w kraju). Koty są sprawą bardzo zaintrygowane, więc nie wahają się ani chwili. Ruszają do Zabrza, zjeżdżają pod ziemię, przepytują znajomych Alojzego, zbierają informacje i zabezpieczają ślady. Sprawa nie wydaje się taka oczywista. A w grę, oprócz ludzi, którzy Antoniego znają, wchodzą jeszcze legendarne stworzenia od wieków związane z górnictwem... Kto tak naprawdę jest zamieszany w zniknięcie Alojzego i, co pchnęło go do tak niecnego czynu? Kocia Szajka musi się tego wszystkiego dowiedzieć!




Kocia Szajka jest z nami (i z Wami pewnie też) od kilku lat. Polubiłyśmy tych oryginalnych detektywów od pierwszego spotkania i zawsze niecierpliwie czekamy na ich nowe przygody. Jeszcze nigdy się nie zawiodłyśmy. Każda książka to nowa porcja przygód, zagadek i humoru. Świetna historia do czytania dla całej rodziny. Agata Romaniuk pisze książki, które bawią czytelników w każdym wieku. Historie, które zachwycają zarówno dzieci, jak i rodziców. Ja mam do nich ogromną słabość i zawsze polecam wszystkim, którzy szukają zabawnych historii dla swoich pociech. Tu, oprócz ciekawych przygód, mamy także znakomite ilustracje Malwiny Hajduk. Jej charakterystyczna kreska dodaje tym książkom jeszcze więcej uroku i sprawia, że nie można pomylić ich z żadnymi innymi. Jestem pewna, że dobrze znacie tę serię i również jesteście jej miłośnikami. Gdyby jednak, choć nie wiem z jego powodu, moglibyście jej nie znać, to koniecznie nadróbcie zaległości i przeczytajcie wszystkie części tej serii!




 

Kocia Szajka i czarne złoto

Agata Romaniuk

ilustracje Malwina Hajduk

AGORA dla dzieci 2024


 https://agoradladzieci.pl/

"Góry" (Druganoga/Tatrzański Park Narodowy)

Kiedyś po prostu chodziłam po górach. Nawet nie wiem, czy jakoś wyjątkowo zachwycałam się widokami. Po prostu chodziłam i traktowałam to jako naturalny sposób spędzania wakacji. Moi rodzice, odkąd pamiętam, zabierali mnie na wakacje w góry, więc nie miałam specjalnego wyboru. Chodziłam i już. Potem nauczyłam się czytać, zaczęłam słuchać tego, co mówią przewodnicy i ludzie mądrzejsi od mnie i zaczęłam coraz więcej się o górach dowiadywać. Najpierw o historii miejsc, które odwiedzałam. O ludziach, którzy przychodzili tu przede mną. Potem przyszedł czas na wiadomości z zakresu geografii i geologii. Żadna z tych nauk nigdy nie rozpalała mnie do czerwoności. Choć lubię podróżować i odwiedzać nowe miejsca, nigdy nie przepadałam za nauką geografii. Teraz nadrabiam zaległości i zazdroszczę Tosi, że ma do dyspozycji tak fantastyczne książki, jak choćby Góry, które chcę Wam dziś pokazać.

To książka wielka już na pierwszy rzut oka. Format jest naprawdę imponujący, a kiedy zajrzy się do środka ma się pewność, że wartość przekazu idzie w parze z wielkością publikacji. Od razu ostrzegam tych, którzy mają nadzieję na piękne zdjęcia. Zdjęć tutaj nie znajdziecie. Są za to przepiękne grafiki autorstwa Reginy Gimenez, artystki, którą od zawsze fascynowały góry. Ciekawiły ją również stare podręczniki do geografii i astronomii. To wszystko znalazło swoje ujście w tej książce. Książce, która zachwyci nie tylko miłośników gór. Znajdziemy w niej ogrom informacji o górach z całego świata. Tych, które dobrze znamy i wymieniamy bez zastanowienia. I tych dobrze ukrytych albo nie tak oczywistych. Choćby tych, które kryją się pod wodą, o wyspach wulkanicznych i wulkanach. Przeczytamy o krajach, w których góry zajmują większość powierzchni. O wielkich łańcuchach górskich. O mapach, na których kartografowie zaznaczają wszystkie szczyty. O zdobywaniu najwyższych gór świata i zwierzętach, dla których góry stały się miejscem do życia. I roślinach, które w tym dość nieprzyjaznym środowisku rosną. A na koniec o naszych (niewielkich), ale jednak pięknych Tatrach! 




Góry podbiły moje serce odkąd zobaczyłam je w zapowiedziach. Wiedziałam, że ta książka musi trafić do naszej biblioteczki. Nie zawiodłam się na niej. Jest fantastyczna. Informacje są podane w skondensowanej, ale jednocześnie wystarczającej formie. Informacje są przekazane w ciekawy dla czytelnika sposób. Nikt nie poczuje się zasypany ich nadmiarem. Jest ich tyle, ile być powinno. Jeśli kogoś jakiś wątek szczególnie zainteresuje, może szukać dalej. Jeśli ktoś chce mieć jedynie ogóle rozeznanie, to co znajdzie w tej książce w zupełności wystarczy. To doskonały pomysł na prezent dla tych (nie tylko małych), którzy góry kochają. To także świetna książka dla kogoś, kto góry ma zobaczyć po raz pierwszy. To dobry pomysł na prezent dla osoby, która lubi ładnie wydane książki. Ta na pewno wzbudzi w niej zachwyt, bo to książka naprawdę wyjątkowa. Takiej na rynku wydawniczym jeszcze nie było! 




Góry

Regina Gimenez

tłumaczenie Karolina Jaszecka

Druganoga


 

Tatrzański Park Narodowy 2024



"Cacko" (Wydawnictwo BIS)

Długo zastanawiałyśmy się, co będziemy czytać przed Bożym Narodzeniem. Od wielu lat, w każdy grudniowy wieczór czytamy przynajmniej jedną książkę, która wprowadzi nas w świąteczny klimat. Teraz już wiemy. Przeczytamy Cacko Emilii Kiereś. Ja po raz drugi (bo przeczytałam ją już, żeby móc ją Wam polecić), a Tosia po raz pierwszy. Czy jej się spodoba? Jestem pewna, że tak! 


Tytułowe cacko to srebrna bombka. Na pierwszy rzut oka zwyczajna kulka, których pełno na każdej choince. Nie ma żadnego wyjątkowego kształtu ani koloru. Nie wyróżniają jej żadne wyjątkowe zdobienia. Nie ma na niej żadnych pięknych dekoracji, a jednak dla rodziny Jacynów jest wielkim skarbem. Dostał go w 1911 mały Ambroży. Bombka uśmiechnęła się do całej jego rodziny w dniu, w którym Ambroży razem z mamą przyjechali do Poznania. Od niedawna w Poznaniu mieszka tata chłopca, który rozpoczął pracę na kolei. To będą dla nich pierwsze święta w nowym miejscu. Rodzina nie jest bogata, czasy są trudne, ale najważniejsze jest to, że będą razem. Bombka będzie prezentem dla Ambrożego. Tata widział zachwyt chłopca, kiedy zauważył cacko na wystawie sklepu z zabawkami. Mama miała większe obiekcje, ponieważ sklep z zabawkami prowadził Niemiec, a ona nie chciała robić zakupów u zaborców. Poza tym Polacy nie mieli w zwyczaju wieszania na choinkach bombek. Tata przymknął na to wszystko oko. Sprawił tym ogromną radość ukochanemu synkowi i wprowadził nową rodzinną tradycję. Cacko, co roku zdobiło rodzinną choinkę i było przekazywane z pokolenia na pokolenie. Było świadkiem nie tylko historii rodzinnej, ale również Polski i Wielkopolski. 





Niewielu autorów umieszcza akcję swoich książek w Poznaniu. A szkoda, bo to miasto z ciekawą historią, ciekawymi zakamarkami, które świetnie nadają się na miejsce akcji dla różnych historii. Tę opisaną przez Emilię Kiereś czyta się fantastycznie i z wypiekami na twarzach. Oprócz Bożego Narodzenia roku 1911, mamy tu rok 1918, czyli opis dni poprzedzających wybuch powstania wielkopolskiego. Jest rok 1944, czyli ciemne czasy II wojny światowej i rok 1981, czyli wigilię tuż po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. I całkiem współczesny 2014 rok. Różne epoki, różne pokolenia, ta sama bombka i ogrom emocji. Piękna historia świąteczna i rodzinna. Ta ostatnia pokazana jest na tle tej wielkiej, która dotyka każdego z nas i ma wpływ na życie każdego człowieka. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że takiej świątecznej książki dla dzieci jeszcze nie było. Ja jestem nią absolutnie oczarowana i to nie tylko dlatego, że Poznań jest moim rodzinnym miastem. To po prostu dobra, mądra i wartościowa lektura dla całych rodzin. Pięknie napisana i znakomicie zilustrowana przez Edytę Danieluk. Może być wspaniałym prezentem świątecznym. Może być, jak u nas, książką czytaną przed Bożym Narodzeniem. Bez względu na to, kiedy po nią sięgnięcie, będziecie nią oczarowani, bo to naprawdę wyjątkowa lektura. To również doskonały pomysł na prezent, który moglibyście komuś podarować. Ponadczasowe książki zawsze są w modzie!






 Cacko

Emilia Kiereś

ilustracje Edyta Danieluk

Wydawnictwo BIS 2024

https://wydawnictwobis.com.pl/
 


"Clydeo smakuje życie" (Wydawnictwo Debit)

Macie pasje? Zainteresowania, którym poświęcacie każdą wolną chwilę? Na pewno. Każdy z nas je ma. Każdy ma taką rzecz, którą lubi bardziej od innych. Jedni lubią gotować, inni czytać książki albo majsterkować. Ktoś lubi chodzić po górach, ktoś inny woli chodzić po lesie. Jedni szyją, inni malują, jeszcze inni grają w piłkę nożną albo biegają. Pasja to coś, co nadaje naszemu życiu dodatkowy sens. Coś, co daje nam radość i pozwala oderwać się od codziennych obowiązków. Bez pasji na pewno znacznie trudniej jest żyć. 

Przypomina o tym Jennifer Aniston (tak, tak ta Jennifer Aniston), autorka książki Clydeo smakuje życie. Tytułowy bohater to przesympatyczny pies, którego aktorka kiedyś adoptowała. Pies pochodzi z bardzo wyjątkowej rodziny, w której wszyscy mają jakieś pasje. Jego wujek lubi surfować, babcia tańczy salsę, ciotka szuka kości dinozaurów. Clydeo nie lubi żadnej z tych rzeczy. Wie to dobrze, bo odwiedził każdego członka swojej rodziny i próbował robić to, co im sprawia przyjemność. Niestety żadna z tych rzeczy go nie ucieszyła. Na dodatek przy każdym kolejnym rozczarowaniu, Clydeo był coraz bardziej załamany i rozczarowany. Nie chciał pływać na desce, nie chciał malować obrazów, grać w piłkę ani tańczyć. Zaczęło to martwić już nie tylko niego, ale również jego mamę. Na szczęście mama, jak to mama wpadła na pewien pomysł i sprawiła, że Clydeo poczuł się dużo lepiej. I odkrył, co najbardziej lubi!



Clydeo, choć włochaty i czworonożny, do złudzenia przypomina nasze dzieci i nas samych. Często czujemy się podobnie do niego. Nie wiemy, w czym jesteśmy najlepsi i co nas wyróżnia na tle innych ludzi. Może nic? Może tak naprawdę nie mamy żadnego talentu? Na pewno tak nie jest, choć czasem może nam się tak wydawać. Nasza pasja nie musi się przecież od razu przeradzać w sposób na życie i zarabianie pieniędzy. Może być po prostu czystą przyjemnością i odskocznią od codzienności. Ważne, żeby w ogóle ją mieć. Szukać tej jedynej można długo. Po drodze próbując różnych rzeczy, które będą nam sprawiać mniejszą przyjemność albo nie będziemy w nich aż tak dobrzy. Każdy pójdzie nieco inną drogą i na pewno żadna z tych dróg nie jest gorsza. Ta książka to uświadamia i o tym przypomina. Właśnie w tym tkwi jej siła. Właśnie dlatego warto ją przeczytać. Warto ją również obejrzeć. Ilustracje, które stworzył Bruno Jacob wywołają uśmiech na każdej twarzy. Są piękne, miłe dla oka i bardzo optymistyczne. Podobnie jak ta wyjątkowa książka.


 


Clydeo smakuje życie

Jennifer Aniston

ilustracje Bruno Jacob

tłumaczenie Joanna Walczak

Wydawnictwo Debit 2024

wiek 3+

https://soniadraga.pl/wydawnictwo-debit